
Nasz specjalny wysłannik – Artur Nowrot – odwiedził pierwszą edycję Whomanikonu, a nawet wziął w niej aktywny udział.

Nawet najwięksi perfekcjoniści muszą liczyć się z tym, że życie lubi drwić sobie z planów i chętnie dopisuje do historii własny rozdział. Nie ma chyba w telewizyjnej ramówce tytułu, który od początku do końca zostałby zrealizowany zgodnie z autorskim zamysłem.

Banda Autorów odpowiada na najważniejsze pytania dotyczące ubiegłego roku. Zapraszamy do lektury podsumowania serialowego 2014!

Oglądanie brytyjskich seriali przypomina czasem dziwny slalom z przeszkodami. Trzeba się przyczaić, że seriale czasem są, a czasem długo ich nie ma, że mogą mieć trzy odcinki albo lecieć od 50 lat. Ale to wszystko sprawia, ze oglądanie brytyjskiej telewizji to też fantastyczne przeżycie.

Już w 1959 roku ITV wyemitowało pierwszy gejowski dramat South. Wcześnie, prawda? Ale rewolucja obyczajowa tak naprawdę jeszcze się nie zaczęła. Na prawdziwy przełom telewidzowie musieli czekać aż do 1991 roku.

Czy słynna scena ataku helikopterów w Czasie apokalipsy miałaby choć cząstkę swej mocy, gdyby nie towarzyszył jej Wagner? Czy torsy i biusty w czołówce Słonecznego patrolu byłyby aż tak apetyczne, gdyby nie towarzyszący im letni przebój I’m always here?

W lądowaniu na Księżycu jest dla mnie coś nieskończenie magicznego. Zdarza mi się czasem spojrzeć na wiszący nad nami rogalik i doznać całkowitego opadu szczęki na myśl o tym, że człowiek (i to niejeden!) po tym niebiańskim wypieku deptał.

Pięć lat studiów na Wydziale Polonistyki nauczyło mnie, że nie istnieje w praktyce granica między interpretacją a nadinterpretacją, a z tekstu da się wyciągnąć absolutnie wszystko. Jak mawiał wujaszek Stalin: dajcie człowieka, znajdzie się paragraf!

Fikcja wpływa na życie ludzi i przekształca je, nieraz w sposób zupełnie sprzeczny z intencjami autorskimi. Uporczywe twierdzenie, że tak nie jest, ma dla mnie posmak myślenia magicznego: zamknij oczy, a kłopot zniknie!

Jak wydostać bohaterów z pułapki zmęczenia życiem wiecznym? No cóż, pogłówkujmy i my. Cytując doktora Gregory’ego House’a: „Dobrze, akceptuję fakt, że nic nie mogę zrobić. No to teraz: co mogę zrobić?”.

Oglądając Doctora Who, pewnie wielokrotnie się zastanawialiście, jak ludzkość radzi sobie z kosmicznymi zagrożeniami w chwilach, kiedy nasz ulubiony Władca Czasu akurat zajmuje się bardzo poważnymi sprawami na drugim końcu wszechświata? Ziemianie nie są tak bezbronni, jak by się mogło wydawać.

Zapaleńcy to zachłanny lud: żarłoczni konsumenci fast foodu, którzy zawsze jedzą w biegu, bo w tyle jeszcze miejsc trzeba zajrzeć, by nie przegapić ni okruszka spojlera… Jest to bowiem pokarm tłusty, ale niskokaloryczny i wystarczy spocząć chwilę po posiłku, by głód powrócił ze zdwojoną siłą.